7 kwietnia 2012

Plany vs Czas...

Jak zwykle bywa, człowiek ma dużo planów i część z nich nie wychodzi z różnych względów. Do kolejnych modernizacji przygotowałem się merytorycznie, finansowo, metafizycznie i psychicznie. Jednak moim największym przeciwnikiem okazał się…. Czas…
(Za przeproszeniem) No po prostu ĆAM AWRUK nie mam czasu pomalować auta, a co za tym idzie zmienić wydechu itp. itd.
Jako że jest czas przedświąteczny  i wszyscy są zajęci porządkami domowymi, gotowaniem, pieczeniem, malowaniem jajek, zakupami itp. to ja postanowiłem im nie przeszkadzać i spędzić trochę czasu przy w garażu.
Wziąłem do ręki drucianą szczotkę, aceton, farbę, pędzel, klucz do kół, podnośnik i pastę do zaczerniania plastików i zacząłem się zastanawiać co mogę z tymi rzeczami zrobić. Pomalować płot raczej nie bo dziwnie by wyglądał w kolorze czerwonym. No i po co mi do tego klucz do kół i podnośnik. Po głębszej analizie wszystkich zmiennych wyszło mi że gdybym do tego dodał jeszcze samochód to mógłbym: zmienić koła na letnie, pomalować zaciski i przyczernić plastiki. Fuck Yeah!
Efekty widać poniżej:



Oczywiście malowania samochodu (haha mam nowy pomysł na kolor) nie odpuszczę i mam nadzieje że uda się tego dokonać przed wakacjami, przełom maj/czerwiec powinien być idealny. Trzymajcie kciuki!

10 marca 2012

Siedem

BMW 7. Jest najbardziej luksusową limuzyną marki z Monachium. Dla czego akurat nazwa seria 7 a nie np. 1. Jako pierwszy, najlepszy, numer 1?
Siedem po prostu najlepiej pasuje do tego samochodu. Cyfra 7 jest dla większości osób cyfrą wyjątkową. Dużo osób uważa ją za szczęśliwą.


Z cyfrą 7 wiąże się wiele powiedzeń i występuje licznie w kulturze wielu narodów.
Była to święta liczba wszystkich ludów starożytnych. Grecy wyliczali siedem cudów świata starożytnego, siedem gwiazd w gwiazdozbiorze Seta, istniało siedem sztuk wyzwolonych, w chrześcijaństwie wyliczano siedem cnót głównych, siedem grzechów głównych i siedem sakramentów, a tydzień podzielono na 7 dni, uważano, iż istnieje także siedem wzgórz Rzymu (w rzeczywistości było ich więcej), iż niebo i piekło podzielone są na 7 sfer (stąd zwrot siódme niebo) itd. W hinduizmie znanych jest siedem matek. Ponadto w astronomii znano do czasów nowożytnych 7 planet.
7 łączy w sobie 4 (która symbolizuje ziemię) i 3 symbol nieba. Przedstawia w ten sposób cały wszechświat stanowiący dynamiczną całość. Róża o siedmiu płatkach jest symbolem siedmiu nieb. 7 to liczba całości, porządku moralnego. W starożytnym Egipcie symbolizowała wieczne życie. Przedstawia cały, zamknięty cykl, doskonałość dynamiczną. Wg tradycji 3 religii monoteistycznych świat został stworzony w siedem dni. Symbolizuje także szczęście (szczęśliwa 7). Liczba ta łączy w sobie siedem cudów świata; siedem dni stworzenia świata oraz siedem kolorów tęczy. To są tylko niektóre przykłady. Siedem ma też szczególne znaczenie w religii Islamskiej, w kulturze Indyjskiej, Chińskiej, Japońskiej czy Irlandzkiej.
Również baśnie zawsze zaczynają się od zwrotu: Za siedmioma górami, za siedmioma lasami. Znane są też powiedzenia od siedmiu boleści, czy wyciskać siódme poty.

Wynika z tego że oznaczenie flagowej limuzyny BMW nie wzięło się z nikąd.  BMW 7 to zarówno 7 cnót jak i 7 grzechów głównych w jednym. Egipska doskonałość dynamiczna.
7 głównych cnót serii 7? :
1. Luksus
2. Wygoda
3. Moc
4. Osiągi
5. Technika
6. Doskonałość
7. Piękno
Raczej grzechów, gdyż kto raz skosztuje….

BMW jak do tej pory wyprodukowało 5 generacji serii 7.
Pierwsza e23 trafiła do produkcji w roku 1977. 10 lat później w roku 1987 zaprezentowano następcę model e32 był on produkowany przez 7 lat do roku 94, kiedy to wprowadzono model e38. Po kolejnych 7 latach wprowadzono e65, które królowało na rynku w latach 2001-2008, czyli znów 7 lat. Obecnie produkowana jest generacja F01, która prawdopodobnie będzie nas zaszczycać swoim pięknem przez kolejne 7 lat produkcji.
hmmm znów same siódemki :)

22 lutego 2012

Przyzszłość

Tak oto dwoma postami wprowadzającymi udało mi się dojść do sedna tematu, czyli do tego co będzie się działo od marca.
W gruncie rzeczy już się zaczyna dziać, ale przedewszystkim skrystalizował się plan. Założenia? Ma być grubo, pięknie i luksusowo. Bogato i szybko. No dobra tak to już jest ale zamierzam przed każdym z tych przymiotników postawić słówko „bardzo”.
To co? Lecimy.
Samochód zostanie na nowo polakierowany. Było dużo pomysłów począwszy od zostawienia tego lakieru (Titansilber metallic), poprzez odcienie niebieskiego, granatowego, czarnego, białego i szarego. Kompletna zmiana koloru powodowałaby problemy w eksploatacji, gdyż każde ewentualne zadrapanie skutkowałoby pojawieniem się znów titana. Rozjaśnienie na biały? Hmmm… Gdyby to było Audi A8 to bym się nawet nie zastanawiał. Jaguar? Też. Nawet któreś mniejsze BMW jak 5 e60, czy 3 e46. Ale kolor biały do linii e38 jakoś nie pasuje. Tak samo e39 też bym nie widział w tym kolorze. Więc albo ma zostać ten kolor, co raczej odpada, albo trzeba przyciemnić. Po długich dyskusjach, przeglądnięciu setek zdjęć, przyglądaniu się samochodom na ulicy zostało ustalone. Kolor który swoją drogą jest jednym z najpiękniejszych w palecie BMW, a zarazem idealnie leży na e38. Zapiera dech w piersiach. Przyciąga wzrok i magnetyzuje. Jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Będzie potrafił zindywidualizować samochód z tłumu. Będzie zapadał w pamięci. Anthrazit Metallic. Jest to jak połączenie grafitu z czystym metalem. Wygląda jak lustro. Nie jest ani jasny, ani ciemny. Deklasuje już samą swoją barwą, każdy inny odcień na e38. Koło tego koloru nie przejdziesz obojętnie.
coś takiego:

I teraz powstaje pytanie, czy lecimy w stylizację na Alpinę bo taki był plan początkowy. Dokładka na przód, zmiana znaczków na Alpinowskie, wydech na 4 kominy, tabliczka znamionowa z indywidualnym numerem seryjnym. Teraz jak tak myślę, nie jestem pewien czy ten kolor będzie dobrze współgrał ze stylem Alpiny. Jest to sprawa do przemyślenia na którą mam prawie miesiąc.
Wydech na 4 kominy na pewno będzie zrobiony. Na pewno zmiana całych tłumików, tak by zachować dźwięk na niskich obrotach i aby wydobyć krzyk bestii przy dodani gazu. Dodatkowo, możliwe że usunięcie środkowego tłumika i założenie X-Pipe`a. Ale to się jeszcze zobaczy, jaki efekt dadzą same tłumiki.
Kolejnym zabiegiem stylistycznym będzie wnętrze i tu będzie spora rewolucja i będzie dużo się działo. Zamierzam zmienić wszystko na czerwono, wszystkie podświetlenia zmienić na czerwono. Dodatkowo wszystkie chromowane elementy będą pokryte złotem, tak samo pedały gazu. Kierownica będzie obita skórą węża lub krokodyla. Dodatkowo na fotelach wyhaftowany rysunek smoka lub tygrysa. Pod lusterkiem wstecznym pluszowa kostka. Zamiast osłon słonecznych monitory, usunięcie panelu klimatroniku, oryginalnej nawigacji i założenie tam olbrzymiego ekranu. Ogólnie aby było obrzydliwie luksusowo i klimat jak w domu publicznym.
Hehe, właśnie sobie to wyobraziłem :D
A mówiąc bardziej serio! Deska rozdzielcza, tunel środkowy, boczki drzwiowe zostają w kolorze granatowym. Fotele i tylna kanapa na beż/banan. W tym samym kolorze zaślepki airbagów i rączki przy suficie. Podsufitka i góra słupków będzie robiona na zamówienie. Alkantara z jasnymi przeszyciami. W podsufitce będzie wmontowany odtwarzacz DVD 1/2DIN o taki:

Tak aby wszystko wyglądało fabrycznie :)
Monitory zostaną zamontowane w zagłówkach. Jeżeli uda się kupić fotele z otwieranymi lusterkami, to monitory zostaną sprytnie podmienione z lusterkami. Tak aby na co dzień nie kusiły.
Więc będę polował za fotelami z lusterkami i barkami. Ale jak się nie uda to trudno. Na pewno będzie tylna kanapa w pełnym prądzie czyli elektrycznie regulowana i z multifunkcyjnym podłokietnikiem – telefon, sterowanie radiem i fotelami. Może uda się też przystosować boczki do rolet szyb bocznych.
Kierownica zostanie zmieniona na serducho i zostaną dołożone łopatki do zmiany biegów.
Hmmm co tam dalej….?
Jak starczy funduszy to popracujemy nad systemem audio. Mała zabudowa w bagażniuk, skrzynia lub 4 subwoofery w tylnej półce. Głośniki do środka, już są, wystarczy tylko zebrać się i założyć.
Nowe felgi jak widzę też zależą są od funduszy. Styling 32, czyli te które obecnie posiadam są przyzwoite, więc za darmo ich nie oddam. A jak się sprzedadzą to będę myślał. Miały być Alpiny 20” ale ciężko żeby takie dorwać więc możliwe że 19 lub 20” z e65 się zadomowią. Ale plan docelowy to Alpinki 20 ;)

Mechanicznie.
Z mechaniki została mi pompa wody, która podobno dogorywa, uszczelka pod głowicą i przepływomierz któryś podobno ma inne wskazania, więc na wszelki wypadek polecą oba. Liczę że uda się to załatwić na początku marca.
Mam zamiar jeszcze zamontować tylny most od 740 i założyć szperę 25% by auto lepiej się prowadziło i aby poprawić sprint.
To tak po krótce modernizacje jakie zamierzam przeprowadzić.
A! Zapomniałbym że szykuje się 3 strefa klimatyzacji. Elementy już zakupione, są właśnie przystosowywane prze Faqira (dzięki stary!), a w najbliższym czasie montowane :)
Jak tylko wrócę z wycieczki do Malborka :p

Tu mała fotka pamiątkowa:

20 lutego 2012

Modernizacje - czyli jak z brzydkiego kaczątka zrobić królową 7!

Modernizacje

Samochód do mnie trafił w takim stanie jak opisałem powyżej prawie rok temu. Od tamtej pory podliczają wszystko co wymieniłem, dołożyłem, naprawiłem wyszło na pewno ponad drugie tyle ile za niego dałem. A najlepsze jest to że nie jest to koniec ;). A czemu to nie koniec? Bo śni mi się po nocach auto doskonałe, w 101% sprawne, z idealnym lakierem i olśniewającym wnętrzem. Dąże do tego by auto było jak nowe z salonu. No dobra ale zacznijmy od początku.

Pierwsze dni modyfikacji. Czyli jak Brzydula Beti zmienia się w Blondynę :)
Jako że miałem z czarnulki kompletną nawigację 16:9 to dzień po zakupie przystąpiłem do montażu. Został zainstalowany ekran 16:9, tuner TV by odtwarzał telewizję też w tym formacie i czytnik nawigacji z e46 MK4 DVD, by wszystko działało szybko i płynnie.


Niektórzy pewnie zastanawiają się po co wydawać tyle kasy na fabryczną nawigacje? Po co kupować czytnik MK4 który jest 2 razy droższy niż MK3? Na ostatnie pytanie odpowiedź jest jedna – większa niezawodność, z funkcji 3D ja osobiście nie korzystam bo nie widać nazw ulic, ale MK4 jest też znacznie szybsze niż MK3. A czemu bardziej opłaca się to niż tomtom za 300zł? Znów prosta odpowiedź – szybkość przetwarzania informacji. MK4 jest ekspresem. Po wbiciu punktu docelowego od razu – nie pod sekundzie, dwóch czy trzech – od razu mamy wytyczoną trasę. Jak pojedziemy gdzieś źle, to od razu mamy wytyczoną nową. Nie ma nawet porównania z nawigacjami przenośnymi czy telefonami. Poza tym jest mniejsze prawdopodobieństwo że ktoś wybije szybę żeby nam ją wyciągnąć ;)
Tego samego dnia zostały zamówione białe kierunkowskazy przednie i boczne. Tylne lampy Celary LED z neonem miałem też z czarnuli to była kwestia tylko przełożenia. Tak samo ringi SMD zostały zakupione i założone w pierwszych dniach użytkowania

Została jeszcze tylko sprawa felg. Letnie felgi z czarnuli leżały w garażu, ale potrzebowały odświeżenia i nowych opon, by móc przenieść moc potwora na asfalt. Więc też poszybowały do odświeżenia. Odświeżały się aż miesiąc – niestety takie są terminy w połowie marca.
W czasie gdy nie było felg i wszystkie formalności były załatwione, czas było zabrać się za mechanikę.
No i się zaczęło. Praktycznie wszystkie wahacze na nowe, kupiłem piękne nowiuteńkie sprężyny na przód (%^&%$ sprzedali mi chyba od 740 bo auto pięknie o 4cm poszybowało za nisko, nie mówię że auto mi się nie podobało, ale po założeniu zimówek zaczął się horror), nowy zbiornik paliwa bo ten zaczął ciec, wszystkie płyny w silniku, skrzyni itp, ogólnie cała eksploatacja. Rachunek opiewał na jakieś 7tys zł. Potem okazało się że te wahacze które nie zostały wymienione, to się rozruszały i w lato a potem pod koniec roku zostały zmienione na nowe. Przy okazji przy ostatnim przeglądzie wylądowały sprężyny już od 750 zarówno na przód i tył. Więc przez rok zmieniłem calusieńkie zawieszenie, poduchy itp. Zacnie. Dobra ale wróćmy do początku.
Po dwóch tygodniach walki z zawieszeniem, zbiornikiem itp. przyszedł czas na odebranie samochodu. Więc, zadowolony jadę następnego dnia na stację zalać monstrum. Podjeżdżam, tankuje na full, idę zapłacić, a tu nagle słyszę raban za mnę, obsługa sklepu wybiega i kręci się dookoła mojego samochodu, nerwowo wymachując rękoma. Wiem że ładny samochód i te felgi mu nie pasują no ale żeby robić tyle szumu? Okazało się że szum był o to że pod moim autem znajdowało się z 15l wylanego paliwa. Więc z obawy przed odpaleniem auta hyc na lawetę i znów do serwisu. Okazało się że jakiś przewód od zbiornika był odłączony. Wieczorem auto było już pod domem. Wreszcie mogłem zamontować białe kierunki, tylne lampy i ringi.
było tak:

a jest tak:

Kolejnym etapem było zająć się troszeczkę wnętrzem. Efekt był na tyle zadowalający że fotel pasażera i kanapa tylna są jak nowe. Fotel kierowcy nosi niewielkie ślady zużycia. Od tej pory wiem że patrząc na wnętrze też nie można być pewnym przebiegu. Hmmm frustrujące.

Teraz czekałem tylko na odnowione koła. Opony już są: Dunlop SP Sport 9000



Niestety przed pierwszym spotem nie udało się założyć nowych felg.





Ale już na weekend majowy była w pełnej krasie, na pięknych felgach :D
Pierwsze foto zaraz po założeniu:


Przez wakacje było trochę grzebane przy silniku, by zmniejszyć zużycie paliwa i przywrócić fabryczne osiągi. W efekcie autko dostało 12 nowych świec i parę innych rzeczy zostało poprawionych – już nawet nie pamiętam co ;). Zaowocowało to tym że na trasie jest możliwość zejścia nawet poniżej 10 l na 100km, a jadąc normalnie można oscylować w granicach 11. Co jest sukcesem, bo wcześniej było nawet o 3-4l więcej.

Po wakacjach przyszedł czas na kolejne zmiany – tym razem już wizualne. Najpierw założenie aluminiowych ramek na zegary, potem wizyta w Koszalinie, która zaowocowała naprawą pixeli na wyświetlaczu i pojawianiem się niebieskich tarcz sygnowanych logo Alpiny wyskalowanych do 300km/h. Mniam!

 Po kolei



Na zimę blondyna dostała odnowione aluminiowe felgi w rozmiarze 16” również w spadku po czarnuli. I tak jak pisałem wcześniej, okazało się że jest dramat! Auto stoi o 4cm niżej niż powinno. Na wyższych letnich felgach to nie przeszkadzało, a nawet dodawało autu uroku, ale teraz? Na zimę? Trzeba było działać. Winne okazały się sprężyny które zakupiłem na wiosnę. Kiedy udało mi się dostać do miejscowego szamana voodoo, w którego żyłach płynie czysta 100 oktanowa benzyna, a niektórzy twierdzą że w swojej słuchawce z którą się nie rozstaje ma bezpośredni kontakt z oddziałem ///M gmbh, my wiemy tylko że zwą go Świrek. O czym to ja pisałem? Aha dobra. No to kiedy wreszcie udało mi się dostać do Świrka, to na wymianę poleciały wszystkie sprężyny i pozostałe elementy zawieszenie które nie były wymienione (czyli 100% nowe zawieszenie), paski, rolki, termostat i do naprawy alternator.



Czy kiedyś samochód mnie zawiódł, albo coś się stało nieprzewidzianie?
Tak 3 razy!

Raz pierwszy, co było częściowo moją winą. Jak wracałem zza Tarnowa do domu, wpadając na trasę Kraków – Wrocław zapaliła mi się kontrolka. Małe żółto kółeczko, koło takiego białego rysuneczku dystrybutora. Komputer wskazywał 70km zasięgu. Ale mi oczywiście zachciało się Shella! Przecież byle g nie wleje do mojego skarbu. No i potem miły Pan z  x5 e70 3.0d (pozdrawiam serdecznie! :D) musiał mnie podwieźć pod stacje z karnistrem. A czemu częściowo moja? Bo mnie oszukała, pokazywała jeszcze chyba 50km – okazało się że zbiornik ma coś inny kształt i przekłamuje spalanie. Teraz poluje na dobry zbiornik, co nie jest łatwe.

Raz drugi. Otakie cudo zastałem wysiadając na jakiś egzamin w czerwcu. X7 normalnie! Coś tam było z zaworem od Nivo nie tak zrobiło się 27cm prześwitu. Ale śmiesznie się jechało do warsztatu :D, a miny ludzi na ulicach bezcenne :D.



Raz trzeci. Ostatnio kiedy to alternator mówił mi że umiera, zachciało mi się wyprzedzić jakąś snującą się ciężarówkę. Skończyło się na za małym prądzie dopływającym do sterownika skrzyni i powrocie do domu na 3cim biegu.

Ale jak widać ani razu nie był to foch, typu pier@olę nie jadę dalej, albo mam cię w d i nie odpalę. Co niestety zdarzało się czarnuli.
Jak do tej pory jakoś się dogadujemy. Blondynka jest zadowolona z tego jak o nią dbam i z modyfikacji jakie czynię. Mam nadzieje że będzie tak dalej :)
Mimo iż chodziły pomysły o sprzedaży i zakupu nowszej generacji, to w gruncie rzeczy dobrze nam ze sobą i chyba tak już zostanie na zawsze.

Podsumowując:
Koszt samochodu 20 tys
Zawieszenie koło 8tys
Nawigacja 5tys
Felgi letnie z oponami 3tys
Felgi zimowe z oponami 1,5tys
Podliczając założone lampy tylne, ringi itp.  2 tys
Odnowa wnętrza 1000zł
Inne rzeczy zrobione w aucie 5tys
Czyli łącznie koło 45tys by się uzbierało, co jak na e38 w stanie technicznym prawie idealnym jest dość dobrym wynikiem.
Radość z posiadania takiego samochodu, bezcenna
Za całą resztę zapłacisz karą mastercard :D

18 lutego 2012

Pierwszy

No to się zaczęło.
Postanowiłem założyć bloga o moim samochodzie. Czyżby to był kolejny krok w kierunku choroby psychicznej? Mam nadzieje że nie.

Ale uważam że to co robię z tym autem i to co zamierzam zrobić, zasługuje na jakąś relacje. Odrestaurowywanie auta nie jest rzeczą prostą, ani tanią. Dla laika nie będzie prawie różnicy. Jeździł przedtem i jeździ teraz, to po co wpakowałeś tyle pieniędzy i czasu? No właśnie, dla tego zamierzam pisać o tym co robie, jakie mam przemyślenia na ten temat, rozterki. Mam zamiar pisać o pomysłach jakie wpadają do mojej głowy, by jeszcze bardziej to auto było wyjątkowe.
Ale chwila, nie powiedziałem jeszcze kto będzie główną postacią w tej bajce.
Urodziła się ona 1 dnia grudnia roku pańskiego 1999 w Dingolfing, 90km od Monachium w Dolnej Bawarii.
Swojego pierwszego właściciela za naszą zachodnią granicą znalazła już 16 dni później.
W roku 2003 mając przejechane 89tys km, a dokłaadnie 1 lipca tego, zmieniła właściciela. Trafiła w ręce Pani o imieniu Evelyn.
2 lata 4 miesiące i 9 dni później 10.22.2005r trafiła do naszego kraju w ręce marynarza ze Szczecina o imieniu Waldemar. Od tamtej pory kursowała na trasę Szczecin - Świnoujście, wiernie dowożąc swego właściciela do miejsca pracy.
Niecały rok temu, 2go marca 2011 samochód trafił w moje ręce.
Stało się to dość szybko. Po tym jak w połowie lutego, niedobra pługo-solarka popsuła moją czarnulkę, również 7 e38 tylko z ciut mniejszym motorkiem 3.0d (też na pewno w którymś poście ją opiszę), decyzja o zakupie kolejnego samochodu musiała być szybka, gdyż nie miałem drugiego auta do poruszania się. Marka? Mogła być tylko jedna- BMW. Seria? Oczywiście że 7! Model? Mocny, jak najmniej awaryjny, więc w myśl zasady jak szaleć to szaleć: 5,4 V12!
Poszukiwania trwały trochę ponad tydzień. Fundusze były mocno ograniczone, gdyż jeszcze nie wpłynęły pieniądze z odszkodowania. W zasięgu było mało samochodów. Miałem już jechać w okolice Częstochowy (znowu!) kiedy tamta czarna dama została w przeddzień wyjazdu sprzedana.


Więc odwiedziłem samochodzik stojący w Szczecinie. W autokomisie tuż koło mojej uczelni:
Wchodzę do budki stojącej przy wejściu:
Dzień Dobry, chciałbym zobaczyć srebrne 750.
Pan trochę się ociągał, ale w końcu wziął kluczyki i ruszyliśmy przez labirynt aut.
Jest, stoi.
Jakaś taka srebrna, na małych, wyjątkowo nieurodziwych felgach. Trochę przybrudzona, przykurzona i pozarastana. To tu to tam jakieś zadrapanie lakieru. Z tyłu pod klapą ruda próbuje się wydostać na światło dzienne. Ale ogólnie wszystko o dziwo równe, nie wygląda żeby miała jakiegoś większego dzwona. To co, zobaczymy wnętrze! Oczywiście akumulator trup, ale w końcu udało nam się dostać. Hmmm wewnątrz już trochę gorzej. Widać że głównie jeździł kierowca, a pasażer towarzyszył mu sporadycznie. Fotel trochę powycierany. Na boczku jakiś ubytek. Maska do góry, zobaczymy co tam siedzi. No i pierwszy banan na twarzy tego dnia. Piękne, wielkie cielsko, trochę zabrudzone, ale nigdzie nie widać wycieków. Dobrze! Wszystkie elementy konstrukcji też na swoim miejscu i proste. Świetnie! No to kluczyk w dłoń i do stacyjki.
Sprzedawca od razu mówi: proszę przekręcić i puścić. O komfortowe odpalania! Lubie to! Motor chwilę pokręcił i zaskoczył. Z wydechów dobył się zduszony ryk. „Wreszcie ktoś mnie odpalił! Żyje!” Maska otwarta, drzwi otwarte. Mówie: Matko jak to głośno pracuje! No ale, dobra dawno nie pracował, niech się rozgrzeje, pochodzi. W tym czasie sprawdzam elektrykę, navi. Radio ma jakieś opory z zaskoczeniem. Bagażnik nadal ma opory przy otwieraniu – wina słabego aku od wyposażenia. No dobra to maska w dół, zamykamy drzwi i sprawdzamy resztę systemów elektrycznych, przycisk po przycisku, wszystkie schowki i ukrytki przewertowane. Tak się zająłem wszystkim dookoła że nagle: Chwila silnik chyba zgasł. Nerwowo rozglądam się po kabinie, wskaźnik paliwa na rezerwie, ale benzyna jeszcze jest. Już łapię za klamkę od drzwi, ale mój wzrok przykuwa obrotomierz. Nie jest na 0. Naciskam gaz. Mrrrraaaauuuuu. Słyszę upragniony dźwięk wydechu. Wow! Jestem pod wrażeniem.
Dziękuje Panu Januszowi za pokazanie auta. Pytam się jeszcze przelotem o cenę. 23900 do lekkiej negocjacji. No dobra idę zdać relację do domu co tu zobaczyłem. Następnego dnia przyprowadziłem tate by mu pokazać Brzydule Beti. Oczywiście oglądnęliśmy. Tatuś jak to tatuś oczywiście biadolił i wyrażał różnego typu epitety na temat mojej osoby i pomysłu żeby kupić v12 i że w tym aucie będzie dużo do roboty. No ale jeszcze mieliśmy tą na drugim końcu Polski. Jak okazało się że poszła, to w gruncie rzeczy została nam ta albo jakieś składane padaki z alledrogo.
Dobra, jak opuszczą do 20 to ją bierzemy, powiedziałem do ojca, tak?
Dobra.
Więc następnego dnia znów udałem się do komisu. Wchodzę do biura. Samochód stał już dość długi czas więc na widok kupca na 750 cała ekipa zerwała się na równe nogi.
”W samochodzie jest sporo do roboty, wnętrze straszne, lakier opłakany, silnik nierówno pracuje, felgi do wywalenia z miejsca, problemy z elektrykę” Oczywiście wyolbrzymiałem „Daje 20tys pod warunkiem że jutro lecimy do mojego mechanika i okaże się że silnik i skrzynia są wystarczająco zdrowe, resztę ewentualnie da się wyprowadzić”.
”Ale…. Ale…., tylko za tyle, 3 miesiące temu oferowali 26 i właściciel odrzucił ofertę, teraz mu się śpieszy ale na tyle na pewno nie, daj Pan chociaż 22”,
„20 i ani grosza więcej, ale pod warunkiem że silnik i skrzynia będą zdrowe”
Nagle głos współwłaściciela z końca pokoju „dobra sprzedajmy chłopakowi, właściciel na pewno się zgodzi”.
”To do jutra, będę o 16” Wychodzę z grobową miną, po minięciu zakrętu: Jest!!!
Oczywiście przez całą noc nie mogłem spać, a na zajęciach następnego dnia skupić. Do tej pory w notatkach z termodynamiki zamiast entalpii właściwej mam same: „v12; 5,4”
Godzina 16, tata podjeżdża taksówką i idziemy do komisu. Trzeba jeszcze pojechać po wachę, bo oczywiście w zbiorniku potwora prawie pustka. Zalewamy 3 literki z karnisterka. Aż śmiać mi się chciało.
Dobra silnik odpalony, lawiruje między śmiesznymi samochodzikami w komisie, by wydobyć monstrum na światło dzienne. Każde dodanie gazu powodowało że inne samochody w komisie robiły się szare, skulone i malutkie. Haha. Czerwone M3 e46 też spogląda z podziwem na większą siostrę. Gdyby samochód umiał śpiewać, pewnie nuciłby „I Am monster, I Am kliller” Kanyego Westa.
Dosiada mi się dwóch pasażerów: Tata i Pan Janusz z komisu. Ruszamy prze Piastów – Narutowicza – znów Piastów – Mieszka – Cukrową – Husarów. I co? Świrek chory. To kto mi sprawdzi auto? Dobra telefon do Carfixa. To znów lecimy w stronę Pomorzan po Mieszka. Auto sobie hasa, przyśpiesza, zwalnia idealnie. A przy tym jak mruczy! Już jestem zakochany! W Carfixie, sprawdzanie komputerem, potem przejażdżka i Bartek oświadcza że nie ma tragedii, parę rzeczy do poprawy ale silnik i skrzynia OK!
Bierzmy. Teraz do domu po pieniądze, umowa i już wracam do domu srebrnym smokiem. Oczywiście od razu (nie wiem jakim cudem) zostałem przyuważony przez znajomych. Telefon: Twój? Kupiłeś? Jaki motor? O Boże!!!

Pierwsze zdjęcia pod domem: