20 lutego 2012

Modernizacje - czyli jak z brzydkiego kaczątka zrobić królową 7!

Modernizacje

Samochód do mnie trafił w takim stanie jak opisałem powyżej prawie rok temu. Od tamtej pory podliczają wszystko co wymieniłem, dołożyłem, naprawiłem wyszło na pewno ponad drugie tyle ile za niego dałem. A najlepsze jest to że nie jest to koniec ;). A czemu to nie koniec? Bo śni mi się po nocach auto doskonałe, w 101% sprawne, z idealnym lakierem i olśniewającym wnętrzem. Dąże do tego by auto było jak nowe z salonu. No dobra ale zacznijmy od początku.

Pierwsze dni modyfikacji. Czyli jak Brzydula Beti zmienia się w Blondynę :)
Jako że miałem z czarnulki kompletną nawigację 16:9 to dzień po zakupie przystąpiłem do montażu. Został zainstalowany ekran 16:9, tuner TV by odtwarzał telewizję też w tym formacie i czytnik nawigacji z e46 MK4 DVD, by wszystko działało szybko i płynnie.


Niektórzy pewnie zastanawiają się po co wydawać tyle kasy na fabryczną nawigacje? Po co kupować czytnik MK4 który jest 2 razy droższy niż MK3? Na ostatnie pytanie odpowiedź jest jedna – większa niezawodność, z funkcji 3D ja osobiście nie korzystam bo nie widać nazw ulic, ale MK4 jest też znacznie szybsze niż MK3. A czemu bardziej opłaca się to niż tomtom za 300zł? Znów prosta odpowiedź – szybkość przetwarzania informacji. MK4 jest ekspresem. Po wbiciu punktu docelowego od razu – nie pod sekundzie, dwóch czy trzech – od razu mamy wytyczoną trasę. Jak pojedziemy gdzieś źle, to od razu mamy wytyczoną nową. Nie ma nawet porównania z nawigacjami przenośnymi czy telefonami. Poza tym jest mniejsze prawdopodobieństwo że ktoś wybije szybę żeby nam ją wyciągnąć ;)
Tego samego dnia zostały zamówione białe kierunkowskazy przednie i boczne. Tylne lampy Celary LED z neonem miałem też z czarnuli to była kwestia tylko przełożenia. Tak samo ringi SMD zostały zakupione i założone w pierwszych dniach użytkowania

Została jeszcze tylko sprawa felg. Letnie felgi z czarnuli leżały w garażu, ale potrzebowały odświeżenia i nowych opon, by móc przenieść moc potwora na asfalt. Więc też poszybowały do odświeżenia. Odświeżały się aż miesiąc – niestety takie są terminy w połowie marca.
W czasie gdy nie było felg i wszystkie formalności były załatwione, czas było zabrać się za mechanikę.
No i się zaczęło. Praktycznie wszystkie wahacze na nowe, kupiłem piękne nowiuteńkie sprężyny na przód (%^&%$ sprzedali mi chyba od 740 bo auto pięknie o 4cm poszybowało za nisko, nie mówię że auto mi się nie podobało, ale po założeniu zimówek zaczął się horror), nowy zbiornik paliwa bo ten zaczął ciec, wszystkie płyny w silniku, skrzyni itp, ogólnie cała eksploatacja. Rachunek opiewał na jakieś 7tys zł. Potem okazało się że te wahacze które nie zostały wymienione, to się rozruszały i w lato a potem pod koniec roku zostały zmienione na nowe. Przy okazji przy ostatnim przeglądzie wylądowały sprężyny już od 750 zarówno na przód i tył. Więc przez rok zmieniłem calusieńkie zawieszenie, poduchy itp. Zacnie. Dobra ale wróćmy do początku.
Po dwóch tygodniach walki z zawieszeniem, zbiornikiem itp. przyszedł czas na odebranie samochodu. Więc, zadowolony jadę następnego dnia na stację zalać monstrum. Podjeżdżam, tankuje na full, idę zapłacić, a tu nagle słyszę raban za mnę, obsługa sklepu wybiega i kręci się dookoła mojego samochodu, nerwowo wymachując rękoma. Wiem że ładny samochód i te felgi mu nie pasują no ale żeby robić tyle szumu? Okazało się że szum był o to że pod moim autem znajdowało się z 15l wylanego paliwa. Więc z obawy przed odpaleniem auta hyc na lawetę i znów do serwisu. Okazało się że jakiś przewód od zbiornika był odłączony. Wieczorem auto było już pod domem. Wreszcie mogłem zamontować białe kierunki, tylne lampy i ringi.
było tak:

a jest tak:

Kolejnym etapem było zająć się troszeczkę wnętrzem. Efekt był na tyle zadowalający że fotel pasażera i kanapa tylna są jak nowe. Fotel kierowcy nosi niewielkie ślady zużycia. Od tej pory wiem że patrząc na wnętrze też nie można być pewnym przebiegu. Hmmm frustrujące.

Teraz czekałem tylko na odnowione koła. Opony już są: Dunlop SP Sport 9000



Niestety przed pierwszym spotem nie udało się założyć nowych felg.





Ale już na weekend majowy była w pełnej krasie, na pięknych felgach :D
Pierwsze foto zaraz po założeniu:


Przez wakacje było trochę grzebane przy silniku, by zmniejszyć zużycie paliwa i przywrócić fabryczne osiągi. W efekcie autko dostało 12 nowych świec i parę innych rzeczy zostało poprawionych – już nawet nie pamiętam co ;). Zaowocowało to tym że na trasie jest możliwość zejścia nawet poniżej 10 l na 100km, a jadąc normalnie można oscylować w granicach 11. Co jest sukcesem, bo wcześniej było nawet o 3-4l więcej.

Po wakacjach przyszedł czas na kolejne zmiany – tym razem już wizualne. Najpierw założenie aluminiowych ramek na zegary, potem wizyta w Koszalinie, która zaowocowała naprawą pixeli na wyświetlaczu i pojawianiem się niebieskich tarcz sygnowanych logo Alpiny wyskalowanych do 300km/h. Mniam!

 Po kolei



Na zimę blondyna dostała odnowione aluminiowe felgi w rozmiarze 16” również w spadku po czarnuli. I tak jak pisałem wcześniej, okazało się że jest dramat! Auto stoi o 4cm niżej niż powinno. Na wyższych letnich felgach to nie przeszkadzało, a nawet dodawało autu uroku, ale teraz? Na zimę? Trzeba było działać. Winne okazały się sprężyny które zakupiłem na wiosnę. Kiedy udało mi się dostać do miejscowego szamana voodoo, w którego żyłach płynie czysta 100 oktanowa benzyna, a niektórzy twierdzą że w swojej słuchawce z którą się nie rozstaje ma bezpośredni kontakt z oddziałem ///M gmbh, my wiemy tylko że zwą go Świrek. O czym to ja pisałem? Aha dobra. No to kiedy wreszcie udało mi się dostać do Świrka, to na wymianę poleciały wszystkie sprężyny i pozostałe elementy zawieszenie które nie były wymienione (czyli 100% nowe zawieszenie), paski, rolki, termostat i do naprawy alternator.



Czy kiedyś samochód mnie zawiódł, albo coś się stało nieprzewidzianie?
Tak 3 razy!

Raz pierwszy, co było częściowo moją winą. Jak wracałem zza Tarnowa do domu, wpadając na trasę Kraków – Wrocław zapaliła mi się kontrolka. Małe żółto kółeczko, koło takiego białego rysuneczku dystrybutora. Komputer wskazywał 70km zasięgu. Ale mi oczywiście zachciało się Shella! Przecież byle g nie wleje do mojego skarbu. No i potem miły Pan z  x5 e70 3.0d (pozdrawiam serdecznie! :D) musiał mnie podwieźć pod stacje z karnistrem. A czemu częściowo moja? Bo mnie oszukała, pokazywała jeszcze chyba 50km – okazało się że zbiornik ma coś inny kształt i przekłamuje spalanie. Teraz poluje na dobry zbiornik, co nie jest łatwe.

Raz drugi. Otakie cudo zastałem wysiadając na jakiś egzamin w czerwcu. X7 normalnie! Coś tam było z zaworem od Nivo nie tak zrobiło się 27cm prześwitu. Ale śmiesznie się jechało do warsztatu :D, a miny ludzi na ulicach bezcenne :D.



Raz trzeci. Ostatnio kiedy to alternator mówił mi że umiera, zachciało mi się wyprzedzić jakąś snującą się ciężarówkę. Skończyło się na za małym prądzie dopływającym do sterownika skrzyni i powrocie do domu na 3cim biegu.

Ale jak widać ani razu nie był to foch, typu pier@olę nie jadę dalej, albo mam cię w d i nie odpalę. Co niestety zdarzało się czarnuli.
Jak do tej pory jakoś się dogadujemy. Blondynka jest zadowolona z tego jak o nią dbam i z modyfikacji jakie czynię. Mam nadzieje że będzie tak dalej :)
Mimo iż chodziły pomysły o sprzedaży i zakupu nowszej generacji, to w gruncie rzeczy dobrze nam ze sobą i chyba tak już zostanie na zawsze.

Podsumowując:
Koszt samochodu 20 tys
Zawieszenie koło 8tys
Nawigacja 5tys
Felgi letnie z oponami 3tys
Felgi zimowe z oponami 1,5tys
Podliczając założone lampy tylne, ringi itp.  2 tys
Odnowa wnętrza 1000zł
Inne rzeczy zrobione w aucie 5tys
Czyli łącznie koło 45tys by się uzbierało, co jak na e38 w stanie technicznym prawie idealnym jest dość dobrym wynikiem.
Radość z posiadania takiego samochodu, bezcenna
Za całą resztę zapłacisz karą mastercard :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz